...czasem słońce, czasem deszcz...Kończymy sezon artystyczny 2023/2024

czerwca 23, 2024


 

 

    Wiosenne miesiące niczym łąka ukwiecona koniczyną  ,obrodziły    we wszelkiego rodzaju koncerty, pokazy, konkursy muzyczne, pokazy piknikowe . Większość imprez w tym okresie planowana jest pod chmurką, wszyscy drżą o pogodna aurę …a ona kaprysi bez umiaru i zmusza do szukania  expressowych rozwiązań. Przy tej okazji nadmienię, że bardzo ale to bardzo, przydałby się w  Łodzi  duży , profesjonalny amfiteatr, z zadaszoną estradą, widownią, zapleczem scenicznym. Moim ulubionym, zaraz po kieleckiej Kadzielni, jest Amfiteatr im.M.Jacksona na warszawskim Bemowie, na którym bywaliśmy z Pędziwiatrami bardzo często. Warszawa ma takie obiekty prawie na każdym osiedlu…Łódź nie posiada ani jednego miejsca o podobnym standardzie, które jestem przekonana , wypełniłoby się szybko wspaniałymi wydarzeniami kulturalnymi.

 

foto:Piotr Piotr Piotrowski



foto:Piotr Piotrowski


foto: Piotr Piotrowski


foto:Piotr Piotrowski


    Pędziwiatry z przyczyn od nas niezależnych utraciły podarowaną przez miasto za osiągniecia artystyczne monumentalną, rozkładaną scenę, którą dwa razy w roku montowaliśmy w sali gimnastycznej szkoły. W zamian wybudowano w patio, zwieńczoną ażurowym dachem scenę plenerową, której deszcz i śnieg znacznie skracają termin użyteczności. Ponadto każda zaplanowana w tym miejscu  impreza w pełni uzależniona jest od warunków atmosferycznych.

         Pierwszy z cyklu koncertów  całego zespołu, podsumowujących  sezon artystyczny udał się w majowym słońcu pysznie. Na scenie  zaprezentowano  kalejdoskop gatunków muzycznych, przeplatających się technik tanecznych i przede wszystkim barwnych, dziecięcych osobowości . Niczym gama równoległa przez cztery oktawy, przez cały miesiąc wybrzmiewały pokazy podczas popularnych w szkołach pikników. 

    Ochoczo brylowaliśmy plenerowo  w każdej ze szkół, gdzie prowadzimy zajęcia.  Zapraszano nas również na okraszone muzyką i tańcem „majówki parafialne’. Często na tego typu eventach wszechmocnym imperatorem jest „szalony dźwiękowiec”, osoba niejednokrotnie osadzona na tym odpowiedzialnym stanowisku przypadkowo.   Takie nonszalanckie obsadzenie wymagającego stanowiska   jest w stanie położyć cały koncert.

    Totalna klapa, jak mamy wplecione w program wykonania wokalne na żywo. Akustyczne smaczki, których w swej długiej praktyce doświadczałam, to materiał na kilka artykułów.  Ostatnio zaobserwowana nagminna praktyka jest taka, że muzyka z pendrive'em jest podłączana bezpośrednio do kolumny lub miksera, sprzęt odczytuje losowo utwory i uśmiechnięty dźwiękowiec „puszcza” początki  (podczas koncertu!!!!) każdego utworu, aż natrafi na właściwy. „Parafialnie” bywa jeszcze ciekawiej.  

 Tej wiosny nasza  instruktorka Julia -  miała przyjemność poznać meandry akustyczne miejskich imprez plenerowych  bo trafił jej się właśnie ów „szalony dźwiękowiec”. Niemniej zawsze obroni się dobre przygotowanie dzieci.  Wokaliści , często nie mając nawet odsłuchów, utrzymują  właściwą intonację i zbierają gorący aplauz.

foto: Piotr Piotrowski


foto:Dawid Łysakowki


foto:Dawid Łysakowski


  • Czerwiec z niespodziankami natury organizacyjnej „odpalił” wszystkie chwyty poniżej pasa. Dobrze, że udało mi się wraz z  moją cudowną  ekipą naładować tuż przed koncertami baterie w balsamicznej Apulii, bo   ciężar problemów rozrastał się i zakrzywiał jak  wieża w Pizie .

             Zaplanowaliśmy trzy czerwcowe koncerty na naszej scenie w patio szkoły. Od początku   jest to  kostka a rubika, którą kręcimy nieustająco.  Ułożenie programu imprez, poszczególnych wejść na scenę, przebiórek udziału licznych grup, które tańczą w przeróżnych, również łączonych składach – to matematyczna podróż w krainę piosenek i choreografii. Gorączkowo robi się w naszych garderobach. Do każdego układu dobierane są stylizacje, dodatki, do niektórych rekwizyty. Nerwy  puszczają, miotamy się niczym ryba w sieci, zawsze brakuje czasu i zawsze kogoś brakuje. Dziecięca fonia podczas przymiarek kostiumowych  i generalnych prób bynajmniej nie wpływa balsamicznie na nastroje dorosłych.

     

     

    foto:Piotr Piotrowski
     


    foto:Piotr Piotrowski

     


     foto:Piotr Piotrowski 

    Każdy kostium na wieszaku musi być dokładnie podpisany, bywa, że mały człowiek przebiera się podczas jednego koncertu siedem, dziesięć razy, i musi to robić bardzo dynamicznie. Dwoję się i troję z naszą panią garderobianą Anią, by te wszystkie przygotowane kostiumy były przejrzyście uporządkowane, bo w dniu występu adrenalina sięga zenitu. Oczywiście zawsze nasz misterny plan przetykają niespodzianki – ktoś nie był podczas przymiarek, albo coś się cudownie rozpłynęło w garderobianej przestrzeni, a już na pewno zawsze ale to zawsze możemy liczyć na to, że ktoś zapomni baletek, rajstop, koszulki, body, gumek do włosów, spinek…. Wręcz toniemy w   „zapasach”  na wszelki wypadek. 


     foto:Piotr Piotrowski 

    foto:Piotr Piotrowski


     

    foto:Piotr Piotrowski 

                   Grzegorz i Jędrek - absolwenci  Pędziwiatrów

 

 Czerwcowy cykl koncertów już w części  uwerturowej przysporzył nam  dużego zmartwienia , ponieważ  zespołowy akustyk - Mariusz miał w tym terminie  urlopowy wyjazd. Gorączkowo poszukiwaliśmy na trzy dni profesjonanej pomocy, co w tym koncertowym okresie nie jest  rzeczą łatwą. Pierwszy i trzeci koncert miał udźwiękowić nasz absolwent Jędrek, z drugim był  niemały problem ale w końcu umówiliśmy fachowego realizatora dźwięku, który….w dniu imprezy  zachorował i odwołał przyjazd. Do tego deszczowa, czwartkowa  aura dosłownie przegoniła nas z patio, na którym od rana misternie ustawialiśmy krzesła, ławki dla widowni, sprzęt nagłośnieniowy. 

 


 Marian Karbowski, Halina Pędziwiatr - Karbowska, Adam Nowak, Zbigniew Piasecki


     Na szczęście na drugi koncert udało się nam pozyskać wyjątkowe zastępstwo. Przyjechał nasz wieloletni przyjaciel, Adam Nowak, wspaniały muzyk i wybitny  realizator dźwięku . Za jego sterami aparatura grała wyśmienicie, a dzieci dopełniły spotkanie radością, spontanicznością i wspólną energią młodych,  gorących serc.

     Wisiało nad nami widmo soboty…a w sobotę osiedlowa spółdzielnia postanowiła wniknąć w arkana energetyczne i ogłoszono , że w godzinach naszego porannego koncertu nie będzie na Widzewie dostawy prądu. Przybył do nas sympatyczny specjalista z „kawałkiem” żelaznego ustrojstwa, które wyglądało niczym wykopalisko z okolic Matery   i było nieprawdopodobnie hałaśliwe. Na szczęście tęgie głowy ukryły mi to osobliwe źródło dźwięku za budynkiem i ku mojej radości , połowę koncertu udało się z jego pomocą przeprowadzić. Niemniej  warunki zakulisowe  były fatalne, z ciemnych czeluści garderoby wydobywaliśmy poszczególne elementy kostiumów, rekwizytów. Wysoka temperatura, rozsłonecznione niebo zrównoważyły nastroje. Śmiało mogę wyrazić konstatację – NIKOMU NIE CHCIAŁO SIĘ SCHODZIĆ ZE SCENY!!!:)

 

Przed koncertem w Atlas Arenie.

 

Przed koncertem w Atlas Arenie.
 

Atlas Arena, zdjęcie z Michałem Szczygłem, foto: Piotr Drzewiecki
 

 


 Marysia Pawłowska w studio nagraniowym. 


 

    Przyznaję, że szybkie zwroty akcji i dodatkowe niespodzianki w tym  i tak już dostatecznie najeżonym trudnościami tyglu, mocno pozbawiły mnie energii i sił. A tu jeszcze w kolejnym tygodniu wskoczył w grafik kolejny koncert  dla uczniów szkoły. W czerwcu w stałym grafiku koncertowym mamy od kilkunastu już lat koncert w łódzkiej Atlas Arenie . Jest to impreza charytatywna dla  dzieci z naszego województwa. Organizatorem jest Fundacja Integracja JP II z ks. Piotrem Turkiem na czele, który od wielu lat jest   przyjacielem zespołu.  W  koncercie  śpiewa zawsze popularny wykonawca polskiej sceny muzycznej, tym razem był to finalista programu  The Voice of Poland – Michał Szczygieł. Piosenka "Adrenalina" tego wykonawcy jest skrojona pod Pędziwiatrowe temperamenty, oczywiście wykonaliśmy ją na scenie razem z artystą. Ponadto niespodziewanie w kalendarzu „weszły mi w oko” umówione wcześniej muzyczne nagrania studyjne, no i oczywiście w każdym z przedszkoli, gdzie Pędziwiatrujemy należało maluchy zaprezentować rodzicom. 

 

 „Występy, występy”, uwielbiają dzieci , dorośli może trochę mniej, bo muszą wytrzymać  wszystkie prezentacje a najchętniej obejrzeliby własną pociechę i opuścili plac boju. No ale Pędzi – przekładańce bywają długie ale to świadczy o intensywnej, owocnej pracy całorocznej. Ostatnie przedwakacyjne spotkanie sceniczne z Pędziwiatrami – przedszkolakami  obfitowało w tak dużą ilość „numerów” , że zdziwienie równoważyło radość i podziw. Gdyby nie to, że musieliśmy przedwcześnie opuścić scenę z powodu szkolnych uroczystości, maluchy ze  sceny nie zeszłyby do wieczora. Jeszcze muszę nadmienić , że padł rekord sceniczny NAJMŁODSZEGO PĘDZI – PRZEDSZKOLAKA –Jagoda Nawrot – wiek  2 lata, 1 miesiąc i 5 dni, bez najmniejszej tremy wychodziła do układów ze starszymi kolegami.

    Rok szkolny dobiegł końca, a wraz z nim zwieńczenie naszego artystycznego sezonu. No prawie…przed nami jeszcze kilka prób tanecznych, przygotowanie kostiumów, pakowanie walizek…i za kilka dni wyruszamy wraz z zaprzyjaźnionym zespołem z Łęczycy, na przesympatyczny festiwal organizowany na greckiej wyspie Evia. Trzymajcie kciuki i czekajcie na relacje!!!!