Festiwal Piosenki Włoskiej Sanremo 2024.

lutego 11, 2024

 


Przez  kilka ostatnich  dni goniłam do domu, by zdążyć na każdy festiwalowy wieczór in diretta😊))zanurzyć się w języku, muzyce, włoskim humorze. Z podłączonymi do laptopa słuchawkami na kilkumetrowym kablu, bo telewizor odmówił festiwalowej współpracy, miałam  teatr Ariston w Łodzi. Niestety generalnie od strony kompozycyjnej w konkursowych propozycjach było przezroczyście choć orkiestrowe aranżacje i znakomici instrumentaliści te piosenki  fachowo „ozłacali”. Festiwalowe piosenki to tygiel stylów, konwencji muzycznych, indywidualnych interpretacji…i dobrze. Tylko zabrakło mi prawdziwie lirycznego , kryształowego w prostocie, chwytającego za gardło utworu i z drugiej strony porywającego publiczność radosnego hitu, którego refren skanduje cała widownia. No, może sympatyczny The Kolors z utworem  „Un ragazzo , una ragazza” wpisał się w konwencję lekkiego, wiosennego przeboju pod przyjacielskiego grilla czy disco party. Dwa utwory, które mnie zatrzymały przy sobie na dłużej od strony muzycznej to – „Pazzo di te” w wykonaniu Renga e Nek i zdecydowany mój faworyt festiwalu – zespół Volo i piosenka „ Capolavoro”. Lubię spójność harmoniczną głosów tych  wykonawców i wrażliwość interpretacji. Do tych utworów będę wracać. 

 

 


 

 

Ricchi e poveri, których piosenki uwielbiam, swoją kosmiczną dynamiką mogą podzielić się z niejednym młodym wykonawcom. Ich „Ma non tutta la vita” również wyróżniała się na tle konkursowych kompozycji świeżością i niebanalnym podejściem do „wpadających w ucho” przebojów. Przeogromna porcja optymizmu tego duetu oraz zjawiskowe outfity „ z przymrużeniem oka” w stylu spowijająca  ramiona gigantyczna kokarda czy kostium – kołdra (adekwatnie do późnej pory imprezy😊) sprawiły, że publiczność rozsłoneczniła się . Muszę przyznać , że zawsze najbardziej wypatruję włoskich wykonawców Musica Italiana anni 70,80…dlatego uważam, że wybornym pomysłem jest koncert, w którym debiutujący wykonawcy stają na scenie z  uznanymi artystami. Fuzja doświadczenia estradowego i nie ukrywajmy popularności, uwielbienia słuchaczy i rzeszy admiratorów oraz młodości i świeżości  dopiero tworzących swą osobowość sceniczną   artystów tworzy swoisty, kilkuminutowy  spektakl . Zawsze towarzyszy tym wykonaniom ogromne, jak najbardziej zrozumiałe  wzruszenie słuchaczy i stojące owacje. 

 

 

Wzruszeń różnego rodzaju podczas festiwalowych wieczorów nie brakowało. Monolog kompozytora, dyrygenta, pianisty – Giovanniego Allevi, który dosłownie,  podczas jednego z koncertów rozpoczął walkę z potworną  chorobą…był przejmujący a każdy zagrany przez artystę  na fortepianie dźwięk , w prostocie kantylenowej melodii wyrażał cierpienie i wdzięczność za moc uzdrowienia.

Tancerz Roberto Bolle, który postawił tamę na rzece przemijania (zgadnijcie ile ma lat😊) niezwykle wyrazowo z towarzyszeniem baletu męskiego zinterpretował muzykę Ravela. Dla mnie, z racji osobistych ukierunkowań , istotne było chóralne wykonanie „Va pensiero” Verdiego. Warto tu przypomnieć, że praktyka śpiewu operowego we Włoszech wpisana została na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego ludzkości UNESCO.
Zdecydowanie zalśnił na teatralnej festiwalowej scenie Marco Mengoni, dwukrotny laureat tego festiwalu. Niewątpliwie wielki talent muzyczny ale też ujmująco skromna i chłopięco radosna osobowość . Nie umknęło to mojej uwadze na przedfestiwalowej konferencji prasowej. Umknęły mi natomiast wystąpienia gości festiwalowych (nadrobię oglądając retransmisje) Russella Crowe i Johna Travolty.
John Travolta został mocno skrytykowany za swój kaczuszkowy wykon, jak napisał dziennik Corriere Della Sera w nagłówku „Jak obalić mit w kilka sekund” była to jedna z najsmutniejszych rzeczy jaką kiedykolwiek widziano w telewizji. Czyżby z natury radośni Włosi , jajcarze wręcz … sweter humoru założyli na lewą stronę?

Festiwalową statuetkę wyśpiewała Angelina Mango z piosenką „Da noia”. I tak – wokal tej młodziutkiej kontynuatorki rodzinnej tradycji śpiewaczej (obydwoje rodzice piosenkarze) ma oryginalne brzmienie z nutami kawy i szlachetnego spatynowania w barwie. Konkursowa piosenka bardzo energetyczna z elementami etnicznymi folkowymi, wykorzystuje elementy kolumbijskiego tańca kumbia… ja w niej wyczuwam delikatną inspirację muzyką Bregovića. Biedna Angelina podczas z jednego wykonań przewróciła się na scenie ale generalnie cały ciężar muzycznych wyzwań uniosła z dużą klasą i młodzieńczą energią.
Amadeus, mózg festiwalu piosenki włoskiej, który wybiera wykonawców do konkursowej batalii ( niektóre wybory mogą zaskakiwać ale to też nieodłączny element muzycznych igrzysk ), stał się ikoną tej imprezy. Oczywiście jestem pod nieustającym wrażeniem klasy i uroku tego prezentera.
To takie kilka słów na gorąco. Pewnie jeszcze pownikam głębiej w festiwalowe smaczki bo to już stało się pewnym zwyczajem, że temat zdominuje moje włoskie poranki z pewną sympatyczną, marradyjską Przyjaciółką przez następne kilka tygodni.
Polecam Wam sięgnąć do materiałów festiwalowych na platformie raiplay, youtube



.